czwartek, 5 listopada 2015

[KP] NEVER. LOST. CONTROL.






15 komentarzy:

  1. [SOUNDGARDEN! WOW! NO WOW! Wybacz, ale pierwszy raz się spotykam, żeby ktoś ich słuchał XD Świetna postać. Widać, że trzeba było ogarniać chwilę. No i organizacja nam przybyła nowa! Supcio! Będę miała kolejną robotę z jej opisem XD Witam, zapraszam i życzę dobrej zabawy ;)]

    Elvis

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ach, moje kochane Opole! Wyręczyłaś mnie w tworzeniu dla tego miasta miejsca w fabule. Opole, jak i Syndykat, niebawem zostaną dodane na odpowiednią stronę, ale nie sądzę, żeby coś trzeba było na razie poprawiać. ;) Witam kolejną panią na blogu i liczę na jakiś wątek. ;)]

    Róża

    OdpowiedzUsuń
  3. [A ja Ci powiem, że jeszcze nie miałam nigdy kobietki jako bohaterki xD Nigdy. Mam nadzieję, że dasz radę i poniesiesz postać :D Spoko. Nie będę absolutnie wnikać w Twoją wizję organizacji. Przecież to Twój wymysł, nie? ;) O. inne zadanie niż szukanie ludzi, więc pewnie będzie ciekawie. Mogę zacząć, ale nie będzie to dziś, możliwe też że nie jutro. Dopiero w sobotę będę miała taką chwilę na ogarnięcie ;)]

    Elvis

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam się i tutaj c: Zdjęcie jest cudowne, a Aiona sama w sobie wydaje się być ciekawa. Jeśli dobrze zrozumiałam, że pochodzi ze Śląska, mogli się kiedyś z Jasem poznać. Dodam jeszcze, że ujął mnie Syndykat. Zawsze mnie ciągnęło do tych złych c:]
    Jas

    OdpowiedzUsuń
  5. [No i ja jednak coś ogarnęłam. Miałam się uczyć, ale cóż... Mam nadzieję, że nie jest źle.]

    Zwykle nie przyjmował takich zleceń. Transportowanie człowieka było zbyt niebezpieczne na terenach, do których mieli się udać. Zresztą tym kimś miała być kobieta, a najemnik wolał nie narażać przedstawicielek tej płci. Nie był szowinistą. Po prostu nie przepadał za zbędnym towarzystwem. Przyzwyczaił się do łapania przestępców i odstawiania ich do zleceniodawcy bądź miejsc docelowego. Nie musiał z nimi rozmawiać, a z tą kobietą u boku nie mógł tak po prostu milczeć całą drogę. Miał nadzieję, że nie będzie zbyt rozmowna. Nie chciał się podejmować tego zadania. Jednak gdy Rektor wezwał go do swojej kwatery, nie zastał tam tego mężczyzny, a zamiast niego stał tam ktoś, z kim już dawno się rozdzielił. Zrób to. To nie jest zwykła misja ratunkowa. Proszę. Elvis nienawidził się za to, że się zgodził, chociaż początkowo nie chciał słuchać jednego z kochanków swojej matki. Jednak jako jedyny chciał pomóc uporać się jej z nałogiem. I może to go przekonało, a właściwie zmusiło do podjęcia tej głupiej decyzji. W końcu miał u tego faceta jakiś dług.
    - Dostarczę ją tam i koniec – rzucił swój warunek, wskazując na mężczyznę. – Ale to zadanie… Skoro nie chcesz mi powiedzieć, co jest w środku chcę podwójnej stawki.
    Dostaniesz potrójną. Płatne z góry. Głos jednego z inżynierów wciąż kręcił mu się gdzieś po głowie. Coś mu śmierdziało. Nie chodziło o pieniądze. A o dziwaczną tajemnicę, która skrywała cel. Co to musiało być, że z łatwością zgodzili się na taką sumę pieniędzy? Z każdą minutą, która zbliżała go do spotkania z kobietą, jego pewność podjętej decyzji malała. Gdy jechał na spotkanie, żałował jej już całkowicie. Tam naprawdę coś nie grało… Jednak żetony znajdowały się już na jego koncie, a Elvis widział już bramę osiedla, gdzie miała na niego czekać kobieta z paczką. I nie zawiódł się. Chociaż w głębi duszy na to liczył. Ciemna postać zlewająca się z ciemnością stała pod bramą wyraźnie kogoś wyglądając. Wymanewrował motorem, żeby zatrzymać się bokiem do niej. Piasek chrzęstnął pod kołami, a właściciel pojazdu wyprostował się. Zsunął chustkę, która zakrywała mu usta i zdjął gogle, by oprzeć je na czole. Elvis zmierzył spojrzeniem kobietę i rzucił do niej lekkim tonem:
    - Dobrze, że jesteś drobna. Większego ciężaru bym nie mógł zabrać.
    Objechał ją wzrokiem jeszcze raz i spytał:
    - Gdzie jest paczka?
    Widząc, że nie przekonał jej tym, westchnął i dodał:
    - Nie zabiorę ci jej. Muszę ją schować, chyba że chcesz, żeby nam wypadła gdzieś po drodze.

    Elvis

    OdpowiedzUsuń
  6. [Możemy je nieco poróżnić w tej kwestii. Jeśli mogłabyś zacząć, będę niezmiernie wdzięczna. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Po nicku c: Na tym blogu możemy się łączyć w goglach! Wbrew pozorom baby nie są takie trudne do prowadzenia, także życzę powodzenia oraz żeby postać Ci się spodobała c:
    Nie jestem pewna, czy Jas miałby jakąś rodzinę, bo do tej pory wyobrażałam go sobie tylko z babcią. Można jednak założyć, że babcia była wojownicza i podrzucała wiele pomysłów Czarnym, a nawet mogłaby swojego czasu wyprowadzić kilka grup na powierzchnię, w tym Aionę i jej mamę. A że babcia niestety zmarła, trop urwałby się na Jasie. c: Właśnie wpadłam na pomysł, że Aiona mogłaby wkraść się do kwatery kanclerza, czy nawet pokoju medycznego kiedy trwałyby badania bilansowe i zajrzeć do kart spisu, jeśli zapamiętałaby nazwisko babci Jasa, a z karty trafiłaby na niego.
    Albo zupełnie przypadkiem trafiła do Pokoju Knucia Czarnych. XD ]
    Jas

    OdpowiedzUsuń
  8. [Czekam w takim razie :'D]
    Jas

    OdpowiedzUsuń
  9. [Masz szczęście Jax, że Twoja nowa postać jest jako pierwsza xD Bo się nie podpisałaś i trochę miałam zawrót głowy. A wizerunek musiałam wybierać hiehie Niech się Setka odbuduje tutaj, bo na razie nasz blog stoi w miejscu :c Ja tam bym obejrzała, ale wycięła miłosny trójkącik i serial byłby superowy. Bo tak to niestety musiałam przewijac co chwilę, gdy widziałam miłostki na ekranie. Haha Bond fajny tatusiek, Hardy lepsiejszy ;D Reeewolucja!]

    Stark

    OdpowiedzUsuń
  10. [Hej, hej. Znów siedzę od godziny i patrzę się na zdjęcie twej postaci, wyjątkowo mi się podoba. Z chęcią napisałabym jakiś wątek między Nią, a Deckardem, o ile wykazujesz chęci ;)]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Groźny może jest, ale nie martw się, On nigdy nie podniósł ręki na kobietę, więc twoja Aiona może czuć się bezpiecznie. Deckard najwyżej wyrzuci z siebie wiązankę przekleństw ;)
    Przyznam, że twój pomysł mi się podoba, coś ciekawego wyjdzie bo akcji będzie sporo.
    Ewentualnie można by to podkręcić, że wpadli w zasadzkę? Pułapkę? Ktoś mógłby chcieć pozbyć się Jego lub Jej, a druga osoba wpadła by w to przypadkiem. Nie wiem tak naprawdę do czego to doprowadzi... ale zawsze można isć na żywioł z późniejszą akcją]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Chętnie stworzę jakiś wątek, szczególnie że Twoja pani wydaje się niezwykle interesującą postacią. Masz może jakieś pomysły?]

    Lucyfer

    OdpowiedzUsuń
  13. Umierał. Dosłownie umierał, bełkocząc pod nosem o czymś zupełnie niezrozumiałym. Leżał, a właściwie - nadal - siedział, z twarzą rozlazłą na blacie biurka i niemiłosiernie się nudził. Nie mógł zasnąć, bo sen nie przychodził, a jeśli Jas by wyszedł, rejestr wejść od razu zawiadomiłby szefunia, a chłopak nie chciał słuchać jego kazań - ba, wolał uniknąć tego całego procederu, w konsekwencji którego mogliby go nawet wylać.
    Wydał z siebie wręcz agonalne westchnięcie i z trudem oraz chrzęstem kości poniósł się i rozprostował kręgosłup. Rozejrzał się półprzytomnym wzrokiem, a kiedy zobaczył idącą w jego kierunku sylwetkę kierownika od razu oprzytomniał. Jego ręce na oślep błądziły bo zawalonym kartkami, notatkami i segregatorami biurku, aż znalazły pierwszy lepszy zeszyt i otworzyły na losowej stronie. Co prawda nie lubił papierkowej roboty, ale musiał odsiedzieć swoje, jak każdy. Zdecydowanie wolał latać między wielgaśnymi półkami, sortować byle jakie rzeczy i bawić się zabawkami, które miał popryskać jakimś środkiem. A poza tym - wolał robić po cichu tycie mapki, które wskazywały miejsca w magazynie, gdzie leżały rzeczy potencjalnie mogące przydać się Czarnym.
    — Hej, Jas! — zawołał kierownik.
    Chłopak spojrzał na niego przejęty, podnosząc wzrok znad zeszytu.
    — Panie Grzelakowski — przywitał się Jas.
    Mężczyzna przyjrzał się niedbale rozrzuconym kartkom, pootwieranym segregatorom i stosikowi notatników z rozmieszczeniem wszystkiego, co znajduje się w magazynie. Uśmiechnął się i pokręcił głową.
    — Wstawaj młody, lecisz na dyżur. Chciałbym, żebyś najpierw tu posprzątał, a potem zajął się klasyfikowaniem dostawy. Jak skończysz zanieś papiery do dyżurki i leć się przespać, zrozumiałeś? — zapytał Grzelakowski z rozbawieniem.
    Jas kiwnął głową i przylepił rękę do czoła.
    — Ta jest!
    Lubił Grzela. Mimo że zyskał określenia starego pryka, dla Jasa zawsze był miły. Tylko niekoniecznie wiedział, dlaczego.
    Odprowadził spojrzeniem plecy Grzela, kiedy zniknął za masywnymi drzwiami hali magazynu i pośpiesznie uporządkował pierdolnik na biurku, a potem poleciał od razu przejechać się między regałami na swojej deskokółce, Kapitanie Desce. Deska z kółkami, kiedyś nazywana deskorolką - Jas prychnął, gdy się o tym dowiedział - służyła mu za środek transportu po halach i korzystał z każdej okazji, żeby się na niej przejechać.
    Coś jednak było nie tak.
    Zazwyczaj jego łepetyna nie miała nic przeciwko śmiganiu na Kapitanu Desce, ale teraz czuł coś dziwnego, jakby wcale nie powinien się wygłupiać, tylko zacząć uważać, zająć się robotą i wrócić do domu. Zignorował to uczucie. Przecież nie widział się z Kapitanem od rana!
    Nagle coś upadło na podłogę z głuchym łoskotem. Jas zatrzymał się i zesztywniał, patrząc w punkt, skąd dobiegło echo. Z pewnością był sam na oddziale, a nawet jeśli nie, zaraz usłyszałby przekleństwo i przedmiot trafiłby na swoje miejsce.
    — Frankowski? — zawołał cicho.
    Łudził się, że kolega ze zmiany postanowił pokręcić się po hali.
    Zszedł z deski i wziął ją do ręki, podchodząc powoli w podejrzane miejsce, tuż za regałem. Chodził cichutko, jak kot, nieco pochylony i skupiony na każdym kroku. Nienawidził takich sytuacji, naprawdę. Wolał mieć przed sobą tysiąc zombie niż bawić się w kotka i myszkę z... czymś. Czymkolwiek.


    [Nie chciałam Ci zabierać reakcji Aiony ani wymuszać, czy się schowała czy nie, także tylko przeciągnęłam. :C]
    Jas

    OdpowiedzUsuń
  14. [Jeśli mówisz o dodaniu logo to spoko. Nie ma o czym mówić;)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Niestety nie. To z jakiejś gry dla dzieciaków xD chyba nawet w Polsce tego nie ma.]

      Usuń