środa, 4 listopada 2015

[KP] Hell will always come before you grow

RÓŻYCZKA    

Róża Staniszewska ─ dwadzieścia dwa lata ─ brak przynależności do którejkolwiek frakcji ─ najemnik i zielarka ─ Nowy Wrocław ─ półsierota z młodszą siostrą

Chciała wierzyć w to, że miasto tęskni za nią tak bardzo, jak ona za nim. Chciała wierzyć w to, że ma stały dom, że rozlatująca się drewniana chatynka będzie jej ostoją w ciężkich czasach, a mimo to, mimo naiwnych pragnień, ufnie podróżowała wraz z ojcem, poznając mniej lub bardziej wpływowych ludzi, śpiąc w mniej lub bardziej przystępnych warunkach. Nauczyła się jak przetrwać w gęstym lesie, posiadła wiedzę na temat roślin i zwierzyny, która mogła być dla niej niebezpieczna. Dowiedziała się też, że jest kolejnym błędem, na który nie miał wpływu, ale dziwki zawsze potrafiły go oczarować i przekupić. Nigdy nie usłyszała dobrego słowa o matce. Zawsze, ale to zawsze powtarzał, że jest balastem, ale on nie potrafi zabijać dzieci. Powinna się z tego cieszyć, a było odwrotnie — czasami tego żałowała.
Podróże przy boku ojca sprawiły, że Róża stała się silniejsza, zahartowana. Można było śmiało powiedzieć, że wie, jak rozwiązać każdy problem ─ kulą. Był to najprostszy sposób, o jakim wspominał jej ojciec wywodzący się z Obozu Czerwonego. W wieku piętnastu lat nauczyła się sprawnie posługiwać niewielkim karabinkiem AKS-74U, który stał się najlepszym i najwierniejszym towarzyszem w niedoli. Nie oznacza to jednak, że Róża lubi zabijać ─ teraz, kiedy oddzieliła się od ojca, celuje do ludzi w ostateczności, a własne umiejętności wykorzystuje w walce z mutantami. Sympatyzuje z całą organizacją Pałkarzy i mimo że oficjalnie nie należy do ich szeregów, często wspomaga ich działania swoją osobą i swoim karabinkiem.
Nie wierzy w żadne prawe motywy, nie kultywuje żadnych wzniosłych idei — po prostu, wyznaje jedną, prostą zasadę: rób wszystko, by przeżyć. Raczej stroni od ludzi, bo wie, że każda bliższa relacja może ją zgubić i osłabić. Mimo swojej siły i pewnej determinacji, aby nie umierać zbyt młodo, jest jednocześnie (nieco paradoksalnie) naiwna, za każdą osobę, którą uzna za wystarczająco bliską swemu sercu, jest skłonna skoczyć w ogień.

24 komentarze:

  1. [No i wszystko ładnie pięknie :D Widać, że jeszcze Róża namiesza gdzie tylko się znajdzie. Podoba mi się wgl zdjęcie. Typowe postapo. No i super, że zajmuje się małą siostrą. Jakiś pomysł na wątek? Na razie ogarniam artykuł na wiki i walczę z tym! Hah xD]

    Elvis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Jestem nawet bardzo za. Elvis może wpaść do jakiegoś baru, żeby łatwiej było go spotkać na dzielni ;D Jako że jest dobrym człowiekiem, może nawet podejmie się zadania za połowę ceny, widząc, kim jest ojciec Róży albo jaki jest.]

      Usuń
  2. [Bo mi się nie podoba xD Znaczy, planowałam coś lepszego, w innej formie, a wena mnie opuściła i wyszło nie to co chciałam ;c
    Deckard na pewno jest skomplikowany, ale to jak bardzo, to wyjdzie dopiero w wątkach już. Na pewno uda się jakoś powiązać nasze postacie lub zmusić ich do spotkania ;) Można by wpakować w kłopoty Ją lub Jego, by na starcie coś się działo ^^]

    Deckard

    OdpowiedzUsuń
  3. [Właśnie nie wiem jakie xD W ogóle tak sobie myślę, że może Róża i Deckard znają się już z kilku lat wstecz? Może Deckard zna ojca dziewczyny, lepiej bądź gorzej, jednak gdzieś tam przypadkiem się poznali i teraz przez to, może Deck byłby bardziej skory pomóc dziewczynie w razie czego]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Świetny pomysł! :D Jak najbardziej można tak zrobić, mogli sie faktycznie polubić, Deckard był inny, bardziej przyjazny kiedy żył Seba, więc mógł się nawet zaprzyjaźnić z kimś. A teraz to z niego na tyle sadysta, że żadnej szansy na "zabawę" nie zmarnuje, więc widząc, że dziewczyna próbuje sobie poradzić z jakimś palantem to wtrąci się na pewno ;)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Przyznam, że wolałabym nie ;p Poza tym, trochę ciężko byłoby zacząć, bo było by to trochę lanie wody]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Może poznali się jak Róża miała 12, a Deckard 25. A ostatni raz mogli się widzieć z pięć lat temu?
    Po czym mogła by poznać, no to już cięższa sprawa. Musiałoby to wyjść bardziej w trakcie, bo szczerze nie wiem, czy jest coś w Deckardzie takiego, co nie zmieniło się przez ten cały czas]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Myślę, że można coś takiego zrobić. Mógł pewnego razu wyjść z grupą, a że Jas jest dość ciekawski, zgubiłby się i tutaj wkroczyłaby Róża. c: Masz jakiś pomysł na powiązanie?]
    Jas

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrzył na stół, gdzie od jakichś dobrych kilku chwil rozgrywała się Bitwa o Króla. Gra nie była skomplikowana i występowała w całym kraju w nieco innej formie czy pod różną nazwą, jednak zasady wciąż były te same. Gdy w końcu udało mu się znaleźć chwilę czasu na odpoczynek, wylądował w barze, gdzie siedziało parę osób na krzyż. Niektórzy przyszli wydawać pieniądze, inni je kraść. Nie obchodziło go zbytnio czy jacyś naiwni turyści są właśnie napadani. Jego poczucie sprawiedliwości zanikło sporawy kawał czasu temu. A przynajmniej w barach. Tutaj nie powinno się przychodzić, jeśli było się nie tutejszym. Lub nie miało się broni. Nie musiał się więc o nic martwić. Pub niedaleko rozpadającego się miasteczka na pustyni mieszał w sobie wiele rodzajów szumowin. Gdyby trafił tam ktoś uczciwy, zjedliby go żywcem. Załatwiało się tu dosłownie wszystko. Od handlu, po nielegalne transakcję, a nawet łapanie niewolników czy ich sprzedaż. Elvis nienawidził tych sukinsynów i chętnie ich tępił, gdy tylko się na takiego natknął. Podczas tych prawie trzech dekach spędzonych między patologią zobaczył naprawdę wystarczająco, by znienawidzić ten świat. To dlaczego walczył o wolność? Miał swoje powody.
    Gdy stanął w wejściu, parę głów odwróciło się w jego kierunku, ale zignorował to. Przejechał spojrzeniem po czymś co miało robić za bar, szukając miejsca. Kiedyś może było to jakąś restauracją, ale teraz zamiast ścian były poszarpane materiały, zamiast podłogi piasek, a porządne blaty zastąpiły pozbijane byle jak z desek skrzynki. Elvis podciągnął nosem. Miasteczko, w którym się zatrzymał było śmierdzące i tylko muchy latające dookoła poruszających się, wysuszonych ludzi powiadamiały o jakimkolwiek życiu. Zaparkował niecałe dwa domy dalej, mając nadzieję na znalezienie jakiegoś miejsca do przenocowania. Jednak mieszkańcy byli nieufni. Pozamykali wszystkie drzwi, nie pozostawiając najemnikowi innego wyboru jak udanie się do baru. Stojąc w otwartym, bezdrzwiowm wejściu, ściągnął chustkę z ust, a gogle uniósł w górę. Bez tego na tych pustynnych terenach umarłby w mniej niż godzinę. Podciągnął nieco opadające spodnie i ruszył.
    Elvis wybrał stół do gry, gdzie jacyś wyraźnie pijani mieszkańcy przegrywali pieniądze. Młody najemnik wcale nie był bogaty, a każde prosto zarobione żetony były mu potrzebne. Wolno przeszedł bar i usiadł bez pytania.
    - Dziś stracisz swoją kasę! – krzyknął mu jeden z pijaków, plując resztkami chleba, który jadł chwilę wcześniej. Elvis w milczeniu odepchnął mężczyznę tak, że ten wylądował na podłodze, a potem przetarł ręką część stołu, przy której siedział. Rzucił na środek dwie monety, po czym spojrzał uważnie na mężczyznę naprzeciwko. Ten skrzywił się, ale rozdał karty. Chłopak przegrał pierwszą turę, potem drugą, ale za trzecim razem zgarnął całą pulę. Zgodnie z jego przewidywaniami wygrał łatwe pieniądze, pomnażając dwa żetony do ponad stu. Więc było go stać na jakąś słabą i niesmaczną odmianę brandy. Niestety był to jedyny rodzaj alkoholu prócz mleka makowego, które zajeżdżało zgnilizną, ale dawało niezłego kopa. Jednak miało swój minus – po jego spożyciu i nagłym przypływie adrenaliny, dostawało się niesamowitego bólu głowy, który dla niektórych kończył się wizytą w szpitalu.
    - Daj jednego – mruknął do barmana, siadając przy blacie. Wypił jednym haustem i zamówił drugą porcję. Wtedy właśnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Nawet na nią nie spojrzał, ale wyczuł ostry, metaliczny zapach krwi. Bardzo możliwe, że miała okres albo była ranna. Podeszła do siedzącego po drugiej stronie blatu potężnego faceta. Elvis nie zauważył wcześniej małego dziecka przy jego boku. Młoda kobieta była mocno wkurzona, a dzieciak zaczął płakać. Wszyscy słyszeli ich ostrą wymianę zdań i gapili w ich stronę. Elvis rozejrzał się, ale mieszkańcy zamiast zareagować odwracali głowy w drugą stronę lub udawali, że nic nie słyszą. Wydawało się, że jeszcze nie ma po co interweniować, gdy nagle mężczyzna wyciągnął broń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najemnik wstał powoli, żeby nie rozpraszać faceta, po czym obszedł go od drugiej strony. Po chwili znajdował się za jego plecami, a jego spojrzenie zetknęło się ze wzrokiem młodej kobiety. Elvis na chwilę się zawahał. Blondynka mimo brudnej twarzy miała naprawdę śliczną twarz, a wzrok zdawał się mówić, że zrobi wszystko, żeby postawić na swoim. Jednak zaraz przeniosła uwagę na mężczyznę przed nią, który zaczął szarpać dziecko. Krzyczał przy tym, ale w jednym momencie ucichł i zamarł w bezruchu.
      - Zaciśnij tę oślizgłą łapę mocniej, a twój mózg przyozdobi stolik. – Poważny głos najemnika nie miał w sobie nic z żartu. Elvis przystawił lufę Colta do głowy grubasa, czekając na reakcję. Kropelki potu pokryły jego czoło, a on sam przełknął głośno ślinę, próbując odwrócić się w stronę chłopaka. Ten jednak nie pozwolił mu na to, wbijając pistolet mocniej w skórę wieprza. – A teraz puść dziewczynkę – dodał, nie odpuszczając. – Już.

      Elvis

      Usuń
  9. [Taki prosty i schematyczny mi wyszedł opis Syndykatu. Myślę, że w miarę wzrostu jego popularności będzie można coś rozbudować. A jeśli chodzi o wątek to bazowałabym na pokrewieństwie dziedzin. Być może dziewczyny pokłóciłby się o skuteczność wykorzystywania jakiegoś środka jako substytutu antybiotyku?]

    OdpowiedzUsuń
  10. [O, pewnie. Już widzę, jak Jas wydurniałby się przed siostrzyczką Róży i ją zabawiał XD Chcesz zacząć, Lisie?]
    Jas

    OdpowiedzUsuń
  11. [Powiedzmy, że wstępnie piszę się na zaczęcie. Pytanie tylko czy ich relację zaczynamy od zera? Na pewno nie wiedziałaby, że Pietro jest ruskim do czasu aż, by się nie przedstawił. Mówi płynnie po polsku, więc imię byłoby jedyną wskazówką, że to jednak obcokrajowiec.]

    Pietro

    OdpowiedzUsuń
  12. [Dla mnie za to Harry idealnie nadaje się na człowieka-kameleona. :D
    Powiązanie mi pasuje, jak najbardziej, ale oczekuję trochę więcej informacji o Halszcę, skoro Julian ma ją znać. I dlaczego Róża uważała, że sióstr jest niemową, jest? ;)]

    Julian

    OdpowiedzUsuń
  13. [Chyba już wiem wystarczająco. Ale chyba nie zaszkodzi wpleść też relacji Juliana z Anną, by Halsza miała podstawy by go lubić, ufać, a może nawet się otworzyć, bo z kimś rozmawiać trzeba.
    Niebylski mógł pomagać Annie, gdy ta sięgała przysłowiowego dnia, bo skoro sprzedawała swoje ciało, to pewnie też jej psychika nie była w dobrej kondycji. Mógł ją wspierać dobrym słowem, czy nawet odpędzać od matki dziewcząt natrętnych oponentów, którzy się narzucali. Zbierać ją, składać do kupy. Anna mu ufała na tyle, że zostawiała Halszkę pod jego opiekę, a on ją uczył, opiekował się nią, gdy kobieta była zajęta swoim sprawunkami albo po prostu presja ją wykończała. I tu dziewczyna załapała do niego sympatię, może nawet wyobrażała sobie trochę więcej, żeby nie było tak nudno. Halszka od czasu do czasu może znikać, co zaciekawi Różę i pójdzie za nią. Trafi do kamienicy, do mieszkania Juliana.]

    Julian

    OdpowiedzUsuń
  14. [W końcu Ci odpisuję, osobniku płci żeńskiej ;D Dzięki. Ale sądzę, że gif robi za całość jak widzę po reakcjach xD Zobaczymy się pod ziemią ;)]

    Stark

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Zielarka i zielarz chyba się dogadają, ale nie chcę plątać mojego pana w zasadzkę Aniołów, bo taki wątek mam już zaplanowany dla autora, który przejmie wolną postać, musisz mi wybaczyć.
    Niech nasze postacie się znają, bo nie lubię zaczynać od zera. ]

    Dominik

    OdpowiedzUsuń
  16. [Hej! Dobry pomysł, na dniach zacznę.
    Szalony skrawek internetu, gdzie mężczyźni dominują nad postaciami damskimi! :) ]

    Cassie Callahan

    OdpowiedzUsuń
  17. [Bardzo dziękuję, jeśli ktoś nie tylko komplementuje, a też pisze wątki nie mam nic przeciwko. Zdjęcie Róży spodobało mi się od razu po zobaczeniu pierwszy raz bloga, fajnie odcina się od standardów i przyciąga wzrok na dłużej :)
    Czekam cierpliwie!]

    Anabella

    OdpowiedzUsuń
  18. [Uznajmy, że się poznają od zera, ale będą się kojarzyć z jakiegoś rynku, gdzie raz na jakiś czas wędrowni kupcy rozstawiają swoje stragany, a że padłoby wówczas na Wrocław to mogliby toczyć bój o jakieś zioła czy metal. Chodzi jednak o to, że ostatecznie będą się skądś kojarzyć, ale nie bardzo będą wiedzieli skąd. Postaram się dzisiaj zacząć, ale najpóźniej pojawi się w środę.]

    Pietro

    OdpowiedzUsuń
  19. [To czekaj dzielnie, bo tworzę, ale mam moment załamania w środku wątku :v ]

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  20. [Okej, niech tak będzie z tym, że musiałoby się to wydarzyć stosunkowo niedawno, gdyż moja postać jest dość młoda, więc dawniej nie mogła mieć zbyt dużej wiedzy, ale może teraz mój pan może wtajemniczać Różę w tajniki zielarstwa o których wiedzieli tylko Alchemicy. Jak już skończę opisywać tę grupę to przedstawię Ci co i jak :) ]

    Dominik

    OdpowiedzUsuń
  21. Droga do Warszawy ciągnęła się niemiłosiernie, trasa która nie powinna zająć jej dłużej niż dwa dni w warunkach post-apokalipstycznych rozciągnęła się już do czterech, a Mouse była dopiero w połowie drogi. Ciągle coś jej nie sprzyjało, czy to koniec paliwa, rozładowany akumulator czy atak zmutowanych roślin o długich pnączach, które objęły cały samochód zgniatając jego boki i omal nie niszcząc mechaniki. W końcu nadszedł też dzień głodu i moment, na uzupełnienie zapasów. Dotarła do jednej z niewielu sprawnie działających stacji benzynowych, gdzie można było kupić paliwo za horendalnie wysokie ceny, ale też zrobić zakupy i nasycić żołądek w speluńskiej knajpie połączonej z barem specjalizującym się w tanim alkoholu o smaku rozwodnionych szczyn.
    Zaparkowała kilka mil przed stacją, a wchodząc do sklepu narzuciła kaptur na głowę i schowała się w alejkach niby to przeglądając towar. Nie zamierzała kraść nic z półek, nie było to niczego warte, a stojący w drzwiach przygruby właściciel przybytku sprawnie dzierżył w dłoniach strzelbę gotów odstrzelić każdego, kto próbowałby go okraść. Dbał tylko o swój interes, nie obchodziły go spory pomiędzy klientami i to właśnie na nich czaiła się Mouse. Potrzebowała ich kosztowności, wszystkiego co miało jakąś wartość. Obrabowała już pijaków i naćpanych brudasów pod barem i jej kieszenie wypełniły proszki i lekarstwa różnego rodzaju, dzień był wyjątkowo udany pod względnem kradzieży, dorwała nawet morfinę, która na rynku chodziła jako jeden z droższych przedmiotów. Zamierzała więc pójść za ciosem i wykorzystać dzień maksymalnie.
Jako cel wybrała młodą kobietę z młodszą dziewczyną. Wydawały się nieco groźne, ale były lepszą opcją od uzbrojonego po zęby pasera czy sprzedawcy ze strzelbą. Musiała tylko znaleźć słaby punkt i wykalkulować co wartościowego może wieźć ze sobą taka parka.

    Cassie Callahan

    OdpowiedzUsuń
  22. [A oczywiście, że tak.
    Ile lat ma młodsza siostra?]

    OdpowiedzUsuń